8 dziewczyn, każda z różnych zakątków Polski. Jeden wspólny cel – polowanie. Spokojnie, tylko na zorzę:) Wszystko miało miejsce 350 km za kołem podbiegunowym, w okolicach norweskiego Tromso. Nocleg zarezerwowany, auto na 8 osób również załatwione. Pozostało tylko ogarnąć ciepłe ubrania i ruszyć na daleką północ.
Tromso, gdzie arktyczna przygoda się zaczyna
Tromso, nazywane jest również „Wrotami Arktyki“. Największe miasto Północnej Norwegii. To tutaj rozpoczęła się nasza przygoda. Już z samolotu można było podziwiać ośnieżone góry i miasto położone na wyspie Tromsoya. Pierwsze wrażenie jak wysiadłam z samolotu to, że nie jest tak zimno, jak się spodziewałam. Wszystko za sprawą Prądu Północnoatlantyckiego, który sprawia, że klimat w Tromso jest dość łagodny. Mimo wszystko, przechodząc z samolotu do budynku lotniska, pod butami przyjemnie skrzypiał śnieg. Samo lotnisko jest niewielkie i znajduje się jakieś 3 km od centrum Tromso. Najtaniej można się tam dostać Wizzairem z Gdańska. Ja za swoje bilety zapłaciłam ok. 180 zł w dwie strony.
Tromso – co zobaczyć
Z ciekawszych rzeczy, które warto zrobić w Tromso to wejście lub wjazd na punkt widokowy Tromsdalen — Fjellheisen. Wjazd na wysokość 421 m n. p. m. to koszt 210 NOK w dwie strony. Odjazdy odbywają się co pół godziny (więcej tutaj). Stamtąd można iść dalej na góre Floya (671 m n. p. m.) – około 4 km w obie strony. Fjellheisen oraz Floya oferują piękne widoki na Tromso oraz pobliskie góry. Zdecydowanie miejsce warte polecenia!
Inną atrakcją, a zarazem symbolem Tromso jest Katedra Arktyczna — Ishavskatedralen, zwana inaczej Kościołem Tromdalen. Kształtem przypomina piętrzące się bloki lodowe i jest widoczna właściwie z każdego punktu w Tromso. Wstęp kosztuje 50 NOK. Dodatkowo można się tam wybrać na jeden z licznych koncertów organowych. Więcej informacji znajdziecie tutaj.
Centrum Tromso
Główną ulicą Tromso jest Storgata, przy której znaleźć można liczne drewniane domy, lokale i sklepy. Tam też można odwiedzić najbardziej znany i najstarszy pub Tromso — Ølhallen. Należy do browaru Mack (Mack Bryggeri), który w 2015 stracił pozycję najbardziej na północ wysuniętego browaru na rzecz Svalbard Bryggeri.
Przy Storgata znajduje się również jedno z najstarszych kin w Europie. Verdensteatret zostało stworzone w 1916 roku specjalnie na potrzeby filmów niemych.
Już nie na samej Storgata, ale w pobliżu znajduje się Polar Museum (Polarmuseet). Jest to idealne miejsce, dla każdego, kto chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o wyprawach arktycznych. Niegdyś Tromso było ważną bazą wypadową na słynne arktyczne ekspedycje, stąd też funkcjonujące do dziś określenie Tromso: „Wrota Arktyki”. Wstęp do muzeum to 60 NOK.
Festiwale w Tromso
Głównym placem w Tromso jest Stortorget. Miałyśmy szczęście, bo akurat ostatniego dnia odbywał się tam International Snow Festival. Przestrzeń w centrum Tromso została wypełniona lodowymi rzeźbami, które dodatkowo zostały przepięknie podświetlone. Była więc rzeźba przedstawiająca przyjaźń między smokiem a niedźwiedziem polarnym w wykonaniu zespołu z Tajlandii, arktyczna babeczka z Finlandii czy serce bałwana, któremu tak się w Tromso spodobało, że je tam pozostawił.
Inne festiwale w Tromso:
- Tromso International Film Festival – festiwal filmowy.
- Tromso Northern Lights Festival – festiwal muzyczny.
- Sami Week – święto Saamów, ludności rdzennej, zamieszkującej tereny północnej Norwegii, Szwecji, Finlandii i Półwyspu Kolskiego. 6 lutego obchodzą oni Dzień Ludu Saami z tego powodu organizowane są między innymi zawody w zarzucaniu lassa na rogi renifera, jak również zawody zaprzęgów reniferów.
- Soldagen – święto słońca odbywa się 21 stycznia, czyli w dniu, w którym po raz pierwszy wschodzi słońce po nocy polarnej. Mieszkańcy Tromso świętują ten dzień zajadając się skoleboller — bułeczkami budyniowo-kokosowymi.
Nocleg Lyngen Fjordcamp
Lyngen Fjordcamp, gdzie mieszkałyśmy, znajduje się w spokojnej miejscowości Nord Lenangen nad fiordem Ullsfjorden. Idealne miejsce nie tylko zimą, ale i latem. Domek jest w pełni wyposażony i do tego można skorzystać z sauny tradycyjnie ogrzewanej na drewno. Za dodatkową opłatą jest też jazzuzie (hot tub). Ostatecznie nie skorzystałyśmy z tej opcji przez silny wiatr, ale mogę sobie tylko wyobrazić, jak cudownie byłoby podziwiać nocny spektakl z udziałem zorzy w gorącej wodzie.
Położenie domku sprawiało, że nie trzeba było się za daleko oddalać, żeby móc podziwiać zorzę polarną. Nigdy nie zapomnę mojej radości, kiedy otworzyłam drzwi na taras, a tam ukazała się przede mną zorza w pełnej swojej klasie! Co za piękny widok! Zobaczenie intensywnie zielonej zorzy z przebłyskami innych kolorów zdecydowanie zaliczam do jednych z najpiękniejszych doświadczeń mojego życia.
Jak się dostać do Lyngen Fjordcamp
Żeby się dostać do tego miejsca, trzeba ruszyć z Tromso na wschód i przeprawić się promem (koszt 122 NOK). Ta prawie 100 km wyprawa oferuje przepiękne widoki na pobliskie góry. Ostatni prom z Breivikeide do Svensby odpływa w tygodniu o 22:30. Z promem było też czasem tak, że miałyśmy wrażenie, że odpływa w dowolnych godzinach, ale może było to spowodowane wcześniejszym zapełnieniem lub warunkami pogodowymi. Tutaj można sprawdzić rozkład promu.
Alpy Lyngeńskie
Sam półwysep Lyngen, gdzie znajdowała się nasza baza wypadowa, jest zdominowany przez Alpy Lyngeńskie (Lyngen Alps). Ten mało jeszcze znany, dziewiczy obszar, pokryty lodowcami jest idealny zarówno do turystyki zimowej, jak i letniej. Znajdują się tu liczne szlaki trekkingowe, a zimą można podziwiać krajobrazy na nartach biegowych lub rakietach śnieżnych.
Rakiety śnieżne w Alpach Lyngen
Z Xlyngen wypożyczyłyśmy rakiety wraz z kijkami za 200 NOK. Wybrałyśmy się w kierunku Lyngstuva, najdalej wysuniętego punktu półwyspu Lyngen. Całość spaceru to około 6 km w obie strony. Po drodze jest miejsce na ognisko, toaleta i miejsce, gdzie można się schronić przed wiatrem lub deszczem. W dniu, w którym się wybrałyśmy bardzo wiało i nie udało się nam dojść do końca szlaku, gdzie znajduje się latarnia. Koło niej mieści się mała chatka, w której można przenocować (miejsce dla 2-3 osób). Szkoda, że nam się tam nie udało dojść, bo na końcu znajduje się widok na fiordy Hamrefjorden, Ullsfjorden i Lyngen oraz na pobliskie wyspy. Szlak jest dość łatwy, ale oferuje przepiękne widoki.
Trasa, którą miałyśmy okazje poznać to tylko jedna z wielu dostępnych na półwyspie. Poniżej znajdziecie linki do stron, gdzie można sprawdzić inne ciekawe szlaki.
Visit Lyngenfjord
Przydatna strona do planowania trekkingów
Polecane szlaki trekkingowe
Wyspa Kvaløya
Wyspa Kvaloya, inaczej wyspa wielorybów to przepiękna wyspa znajdująca się na zachód od Tromso. Aby się tam dostać, wystarczy około 20-minutowa przejażdżka samochodem przez most Sandnessund. Ta piąta co do wielkości wyspa Norwegii ma sporo do zaoferowania przez cały rok. Podczas naszej całodniowej wycieczki miałyśmy okazje podziwiać fiordy, przepiękne ośnieżone szczyty i renifery! Dzikie renifery, które tak łatwo przeoczyć. Szczególnie gdy poroże zlewa się z krzakami, jak to miało miejsce w naszym przypadku. Udałyśmy się też na krótki spacer w kierunku szczytu Nattmålsfjellet (297 m n. p. m.) skąd rozpościerał się niesamowity widok na Ersfjord i Kaldfjord.
Czy warto się wybrać w okolice Tromso?
Zdecydowanie tak! To była moja pierwsza taka wyprawa zimowa na północ i widoki absolutnie mnie zachwyciły. Ta bajkowa mroźna kraina ma niesamowicie dużo do zaoferowania i wydaje mi się, że każdy znajdzie coś dla siebie. Gdy tam byłyśmy, czyli zaraz po Soldagen, dzień cały czas nie był za długi (wschód 10:24, zachód 13:28) mimo wszystko w pełni wykorzystany. Do tego każdemu dniu towarzyszyły odcienie różowego i niebieskiego co sprawiło, że miejsce to stawało się wręcz magiczne. Co najważniejsze udało nam się codziennie oglądać zorzę! Zjawisko, które za każdym razem sprawiało, że przeszywały mnie dreszcze. Ciężko opisać te uczucia, kiedy na niebie nagle rozpoczyna się spektakl z udziałem Green Lady. Zorza zmieniała kształty, znikała, żeby za chwile pojawić się w zupełnie innym miejscu. Czasem była bardziej intensywna, czasem tylko smugą na niebie.
To, co opisałam to tylko przykład tego, jak tam można spędzić czas. Oprócz obowiązkowego polowania na zorzę można również wybrać się na wizytę do saamskiej farmy reniferów, wziąć udział w zorganizowanej przejażdżce zaprzęgami psimi lub też odkryć nowe miejsca na biegówkach.
Wybralibyście się w taką podróż?
O Wow! Cudownie! Byliśmy (z mężem) kilka lat temu na wycieczce na północy, własnym vanem. (Nie ukończyliśmy jej z pewnych powodów) było wtedy lato, białe noce i te sprawy. Obiecaliśmy sobie, że kiedyś wrócimy, nie raz na pewno, bo latem było bajecznie a zimą… pokazałaś, że to konieczność! Przepiękne zdjęcia!
Dziękuje!:) Wyprawa własnym vanem to brzmi jak niesamowita przygoda! Mam nadzieje, że uda Wam się tam jeszcze wrócić!:)
Marzy mi się wyprawa do Norwegii, a jeszcze jakby przy okazji zaliczyć zorze polarne, to już w ogóle mega przygoda ♥
Norwegia jest przepiękna i chciałabym jeszcze więcej tam miejsc odwiedzić:) Mam nadzieje, że spełnisz swoje marzenia!:)
Niesamowite miejsce! Nie dość, że zachwyca swoim krajobrazem to jeszcze można być świadkiem tak pięknego zjawiska jakim jest zorza polarna. Gdyby nie to, że naprawdę bardzo nie lubię marznąć to możliwe, że już bym tam była 😉
Potwierdzam, niesamowite miejsce, ale rzeczywiście czasem temperatura dawała w kość 😉
Zorza jest jednym z naszych podróżniczych marzeń. Mam nadzieję, że kiedyś i nam uda się ją upolować 😉
pozdrawiamy
Trzymam kciuki za realizacje tego marzenia!
Tak Ago, ja bym się wybrała, choć przyznam, że zimowa pora to wyzwanie. Jakie były wtedy temperatury ? Czy byłaś teraz w lutym ? Bardzo chciałabym zobaczyć zorzę polarną i myślałam o Islandii, ale może wybiorę się do Norwegii. Bardzo ciekawy wpis i ciesze się, że tu trafiłam. Pozdrawiam serdecznie
Hej Małgosiu, temperatury były bardzo różne od -5 do -25, w zależności gdzie byłyśmy. W głąb lądu było zimniej. Byłam pod koniec stycznia, zaraz po tym, jak słońce po raz pierwszy pojawiło się w Tromso. Przepięknie tam było i mogę polecić Tromso na super bazę wypadową na polowania na zorzę.
Ago dziękuję za informacje 🙂 Pozdrawiam serdecznie