Dawno mnie tutaj nie było, oj bardzo dawno. Mimo, że nie byłam za bardzo aktywna na blogu sporo się przez ostatni rok wydarzyło i postaram się niedługo nadrobić zaległości. Tymczasem zacznę od tego jak minął mi październik, a był on całkiem owocny jeśli chodzi o miejsca, które zobaczyłam. Zapraszam!
Belfast
Moim pierwszym przystankiem na drodze do Ameryki Północnej była stolica Irlandii Północnej – Belfast. Miasto to jeszcze kilka lat temu nie należało do najbezpieczniejszych ze względu na Troubles, czyli konflikt między katolikami a protestantami, który trwał od końca lat 60. do połowy lat 90. ubiegłego wieku. Dziś Belfast przyciąga turystów swoją ciągle widoczną historią, ale również otwartym w roku 2012 muzeum Titanic Belfast, które stanęło w miejscu budowy słynnego giganta.
Nowy Jork
Frank Sinatra śpiewał, że “If I can make it there, I’ll make it anywhere”. Od 2010 roku populacja Wielkiego Jabłka zwiększyła się o 5,5 % i osiągnęła rekordowy wynik 8.6 milionów ludzi, którzy chcą spełnić swój amerykański sen. Nowy Jork jest miejscem, które z jednej strony onieśmiela i przytłacza, z drugiej strony zachwyca różnorodnością. To miejsce głośne, śmierdzące i zatłoczone a równocześnie oferujące niezwykłe możliwości i uchodzące za jedną ze stolic mody. Czas, który tam spędziłam wydaje mi się nie wystarczający żeby w pełni zrozumieć Nowy Jork, dał mi jedynie przedsmak tego, co to miasto oferuje i z jakimi problemami się boryka.
Vancouver
Miasto Vancouver należy do najbardziej zagęszczonych miast w Kanadzie. Na powierzchni trzykrotnie mniejszej niż Kraków mieszka ok. 613 490 (2016) ludzi. Wszystko za sprawą niesamowitego położenia. Ciężko znaleźć miejsce, które jest tak blisko gór i oceanu jak Vancouver. Przyciąga to ludzi, którzy cenią sobie aktywny styl życia i bliskość natury. Vancouver rozwija się w niesamowitym tempie aspirując przy okazji do bycia najbardziej zielonym miastem na świecie do 2020 roku. Celem jest między innymi rozwój ścieżek rowerowych i sieci transportu publicznego, zwiększenie ilości zielonych powierzchni oraz zredukowanie produkcji odpadów.
Seattle
Niecałe trzy godziny na południe od Vancouver znajduje się Seattle, największe miasto w stanie Waszyngton. Podobnie jak w Vancouver, Seattle należy do jednych z najdroższych miast jeśli chodzi o rynek nieruchomości. Szmaragdowe miasto, jak określają je amerykanie, jest siedzibą takich firm jak Amazon, Microsoft czy Boeing. To tutaj znajduje się także pierwsza kawiarnia Starbucksa z 1971 roku. Najbardziej charakterystycznym punktem miasta jest Space Needle. Budynek został wzniesiony w latach 60. ubiegłego wieku z okazji światowych targów i mierzy 184 metrów wysokości. Z góry można podziwiać całe Seattle, a przy dobrej widoczności nawet Mount Rainier, czyli najwyższy szczyt w stanie Waszyngton.
Vancouver Island
Największa wyspa na zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej jest siedzibą stolicy Kolumbii Brytyjskiej – Victorii. Czas tutaj nieco zwalnia, podobnie jak na całej wyspie. Na Vancouver Island można się dostać promami, z których niektóre zostały zaprojektowane i zbudowane przez naszą rodzimą stocznie w Gdańsku! Wyspa słynie z przepięknych parków, miedzy innymi Pacific Rim National Park Reserve oraz Strathcona Provincial Park, Cowichan Valley, gdzie wielbiciele wina znajdą liczne winiarnie oraz z surfingu. Na własnej skórze przekonałam się jaką frajdę sprawia złapanie swojej pierwszej fali:)
Londyn
Ostatnim przystankiem w mojej podroży był Londyn. Stanowi on jeden z największych ośrodków emigracyjnych Polonii. W samym Londynie według oficjalnych informacji mieszka ok 250 tysięcy polaków. Nawet mój przewodnik z Free Walking Tour okazał się Polakiem. Przyjechał jakieś 10 lat temu i postanowił już tu zostać. Miasto czerwonych budek telefonicznych i piętrowych autobusów uznawane jest za jedno z najbardziej wielokulturowych miast na świecie. Szacuje się, że 38% ludzi mieszkających w Londynie urodziło się poza UK.
Październik był mega intensywny. W ciągu 3 tygodni przeleciałam ok 20 tys km lecąc 5 różnymi samolotami i spędzając w powietrzu 25 h, do tego dochodzi jeszcze czas oczekiwania na loty. Spełniłam jedno ze swoich marzeń i zobaczyłam Nowy Jork. Mimo, że pewnie nie byłabym w stanie tam mieszkać, uznaje to za ciekawe doświadczenie. Cieszę się, że po wędrówkach po betonowej dżungli mogłam odpocząć podczas trekkingów w okolicach Vancouver. Pogoda była idealna żeby pojechać na Vancouver Island i spędzić trochę czasu na kempingu. Spróbowałam też surfingu i muszę przyznać, że nabrałam ochoty na więcej:) Parę rzeczy bym pewnie zmieniła, lepiej zorganizowała. Zawsze podczas takich podróży zbieram nowe doświadczenia i dzięki temu potrafię więcej wyciągnąć każdej kolejnej wyprawy.
Byliście w którymś z powyższych miejsc? Co Wam się najbardziej podobało?
Pozdrawiam